Ks.Prof.dr.Jacek Jan Pawlik SVD

 

Naukowe grzybobranie

 

Czy student powinien być dobrym grzybiarzem? Myślę, że tak. Już samo gromadzenie literatury to jak zbieranie grzybów. Można czasem spędzić dnie w gąszczu bibliotek i powrócić do domu z pustym koszykiem. Czasem są to pojedyncze egzemplarze, małe podgrzybki, kruche kurki lub opieńki. Wydaje się tego dużo, ale kiedy przyjrzy się zawartości, niewiele przyda się przy pisaniu pracy. Oczywiście, nie wyrzuca się jakichkolwiek grzybów jadalnych, bo przecież można je od razu spożyć. Jednak najbardziej liczą się grzyby, które nadają się do suszenia albo na marynaty. Posłużą one do przygotowania potraw wigilijnych lub stanowić będą pyszną zakąskę. O takie pozycje nam chodzi: artykuły i książki trafiające w dziesiątkę, dobrej jakości, przydatne do uczty pisarskiej, która poprowadzi do powstania okazałej pracy magisterskiej. Każdy wie, że znaleziony borowik może zdradzać obecność innych w niewielkiej odległości. A więc, jeśli znalazłeś pasujący artykuł, szukaj innych prac tego samego autora, a przede wszystkim spojrzyj na zawartą w dokumencie literaturę, ponieważ to właśnie ona zaprowadzi cię na wielki wysyp. Zaprawiony grzybiarz dobrze wie, że na grzybobranie trzeba udać się wczesnym rankiem. Doświadczony student zdaje sobie również sprawę, że wczesne zebranie materiału pozwoli mu na pełne skompletowanie literatury. Kiedy słyszę studentów narzekających, że na dany temat nic nie mogą znaleźć, przychodzi mi na myśl popołudniowy grzybiarz, który wyszedł za późno do lasu, albo ten, który nie dostrzega grzybów będących w zasięgu wzroku albo ten, który nie wie, które są dobre, bo nie przemyślał tematu lub ma wstręt do obcych języków. Jeśli więc pragniesz napisać dobrą pracę magisterską, naucz się najpierw zbierać grzyby.

Mając bogaty materiał samo pisanie nie powinno sprawiać większego kłopotu. Niestety, ilość grzybów nie przesądza o jakości zupy grzybowej lub grzybowego sosu. Skrzętnie dobieramy rzadkie okazy, rozmieszczamy je w treści poszczególnych rozdziałów. Uważamy, żeby nie lać zbyt wiele wody, bo rzadka zupa to lura, która budzi obrzydzenie. Podczas całego procesu trzeba kontrolować konsystencję mikstury. Nie przestawać mieszać, aby otrzymać treść spójną, płynną, bez grudek nie pasujących do treści cytatów. A w końcu przychodzi pora, aby nadać całości smaku. Nie poradzimy sobie bez przypraw, na przykład bez pieprzu. Rzecz w tym, że trzeba sprowadzać go z tropików, podobnie jak wiele innych interesujących smaków. Na to nie ma rady, podobnie jak dziś trudno wyobrazić sobie prace oparte wyłącznie na polskiej literaturze. Czasem wystarczy jeden artykuł, odrobina jednej z przypraw, aby nadać potrawie smaku. Imbir, kardamon, wanilia, goździki - same już nazwy łaskoczą podniebienie. Z pewnością, wykorzystanie obcojęzycznej literatury sprawi, że czytanie pracy magisterskiej stanie się ucztą intelektualną tak, jak spożywanie dobrze przyprawionej potrawy.

Traktujmy więc pisanie pracy magisterskiej jako naukowe grzybobranie - z pasją, aby dotrzeć do rzadkich dokumentów - z cierpliwością, aby nie zniechęcać się brakiem początkowych wyników - z gustem, aby zachować oryginalność. Pisanie bowiem jest sztuką podobną do sztuki kulinarnej.

                                                         powrót